(ez a cikkem csak lengyelül jelent meg)
Ogólnokrajowa Szkoła Polska na Węgrzech zorganizowała wyjazd do Waszawy z pomocą polskiej Fundacji AVE „Pozytywnie Zakręconych” na warsztaty edukacyjne podczas ferii jesiennych. Tak więc zamiast leniuchowania w domu ćwiczyliśmy język polski biorąc udział w wielu ciekawych programach. Mój wyjazd wspomógł Samorząd Mniejszości Polskiej z XVII dzielnicy Budapesztu, gdzie mieszkam.
Gdy zakwaterowaliśmy się w hotelu, już czuliśmy, że będzie to męcząca, ale bardzo ciekawa wycieczka. Pierwszego dnia, jak przyjechaliśmy akurat w dniu Wszystkich Świętych odwiedzieliśmy groby znanych aktorów i żołnierzy na cmentarzu na Powązkach. Spotkaliśmy też aktorów, którzy kwestowali na odnowę cmentarza. Ja odwiedziłam również grób moich dziadków na innym cmentarzu i zapaliłam znicze. Następnie z grupą spacerowaliśmy po Starówce, która jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Warszawie.
Mieliśmy też warsztaty edukacyjne w dwóch szkołach. Jedną lekcję w liceum Lajosa Kossutha, a drugą w liceum i gimnazjum Stefana Bathorego. Oni nie mieli ferii, więc przeszkadzaliśmy im w lekcjach. Chyba się z tego cieszyli. Po warsztatach odwiedzieliśmy Stowarzyszenie Niepełnosprawnych.
Towarzyszyli nam wolontariusze ze stowarzyszenia Młodzieży w Warszawie. Z nimi też mieliśmy zajęcia edukacyjne, a potem bawiliśmy się i uczyliśmy w Centrum Nauki Kopernik. Śmieliśmy się z różnych ciekawych i dziwnych rzeczy. Widziałam teatr robotów, które wyglądały, jakby chcieli być ludźmi.

W piątek czekała nas wielka uroczystość! Spotkaliśmy się z prezydentem Polski, Bronisławem Komorowskim z okazji wręczenia Krzyża Kawalerskiego Tiborowi Navracsicsowi, wicepremierowi Węgier. Pytali o nas, kim jesteśmy i skąd przyjechaliśmy. Mamy z nimi też zdjęcia. Po tych wrażeniach i po obiadokolacji tańczyliśmy w Domu Kultury Zacisze, gdzie spotkaliśmy młodą niesłyszącą dziewczynę która pokazała nam film o sobie. Wieczorem odwiedził nas ks. Leszek Kryża, nasz były proboszcz z parafii w Budapeszcie. Dużo rozmawialiśmy na temat obecnej działalności, którą prowadzi w Warszawie. Przekazałam mu numer Polonii Węgierskiej, w której był artykuł o jego pożegnaniu z Budapesztem. Bardzo się ucieszył i podziękował.

Ostatniego dnia przed wyjazdem zwiedzaliśmy Wilanów, chociaż nie było zbyt wiele czasu do spokojnego oglądania, ale ja z dwiema koleżankami zostałyśmy z tyłu uważniej przyglądając się obrazom i słuchając audio-przewodnika, który miał tyle do powiedzenia.
Wieczorem staliśmy już na dworcu, patrząc, kiedy nadjedzie nasz pociąg. Po tych wszystkich wrażeniach i spacerach szybko zasnęliśmy w kuszetkach, a ja nadal jestem zmęczona, ale pozytywnie zakręcona.
Nincsenek megjegyzések:
Megjegyzés küldése